Postanowiłam napisać ten post, ponieważ coraz więcej słyszę pytań od wielu mam Czy zdecydować się na wycięcie migdałka.
Migdałki powinno się usuwać wtedy kiedy stanowią one źródło infekcji.
Może opowiem jak to było u Nas..
Nasz synek Igorek cały czas miał zatkany nosek, przez co bardzo często budził się w nocy (do 5-6 razy w nocy), bardzo głośno chrapał (jak stary chłop) i zaczynały się w nocy bezdechy trwające nawet kilkanaście sekund :( Igor nie chciał jeść, zaczął gorzej mówić..
Pediatra skierowała Nas do laryngologa no i wtedy zaczęły się poszukiwanie tej najlepszej. Po kilku dniach znaleźliśmy bardzo fajną panią laryngolog dziecięcą, która ma świetne podejście do dzieci:) Igorek dał się zbadać i zaraz po tym przeszliśmy badanie słuchu (Do ucha pani przybliżała takie małe ''grzybki'', trwało to naprawdę krótko i bezboleśnie). Niestety po badaniu wyszło, że Igor ma niedosłuch na jedno ucho (Przyrośnięty migdałek gardłowy zatyka część trąbki słuchowej, a wtedy do ucha środkowego nie docierają kolejne porcje świeżego powietrza i gdy to trwa zbyt długo to w uchu gromadzi się płyn). Co 2 tyg mieliśmy przedmuchiwanie ucha.. Czyli pani laryngolog wsadzała taką gruszkę do noska i wtedy kazała mówić ''kukułka'' czy ''kotek'' i naciskała grusze, powietrze przelatywało przez nosek i wychodziło uchem (wtedy synek przez chwile słyszał bardzo głośno)
Nie było to za przyjemne ale synek nie płakał przy tym. Po każdym takim przedmuchiwaniu miał badanie słuchu niestety nie polepszało się więc trzeba było zapisać się do wycięcia tego nieszczęsnego migdałka. Zaczęły się poszukiwania szpitala gdzie zrobią to najlepiej. Wiele rozmów przeprowadziłam z mamami, które chodziły do tej samej pani laryngolog co my i zachwalały ją, że również dobrze wycina migdałki więc zapisaliśmy się na operację nie do szpitala tylko do Centrum Medycznego (zabiegi jednodniowe). Dostaliśmy kartkę jakie badania mamy zrobić przed zabiegiem (w szpitalu robią na miejscu ale wtedy trzeba leżeć jakieś 3 dni a my badania zrobiliśmy prywatnie (koszt około 100 zł) i wyszliśmy tego samego dnia) Badania, które należało zrobić to grupa krwi, krzepliwość krwi, morfologia i analiza moczu. Przed zabiegiem jeszcze synek musiał przyjmować Vitacon (jest to witamina K) i jeszcze coś (jak sobie przypomnę to napiszę).
03.03.2014 roku w dzień 1 urodzin Naszego drugiego synka miała odbyć się operacja. Dziecko musi być całkiem zdrowe. W Centrum Medycznym mieliśmy być o 8 rano (od Nas jest około 70 km więc wstaliśmy dość wcześnie). Dziecko nie może nic jeść ani pić (u Nas z jedzeniem nie było problemu gorzej z piciem ale daliśmy radę). Ach mieliśmy ze sobą wziąć pidżamkę, kapcie, kopie wyników badań i misiaczka ulubionego do przytulania :) (My wzięliśmy jeszcze książkę do czytania :) )
Tu Nasz dzielny pacjent przed operacją :**
Pielęgniarka najpierw ważyła dzieciaczki i mierzyła a później przyszedł anestezjolog, który przeprowadzał wywiad czy chorował na jakieś choroby, czy był już w szpitalu, czy był u fryzjera itp.. Później zbadał czy jest zdrowy i w sumie to tyle.
Byliśmy pierwsi (Nasz Igorek był najmłodszy (3,5 lat) a kolejność była od najmłodszego dzieciaczka)
Strasznie się stresowaliśmy bo ani przy usypianiu ani przy wybudzaniu nie mogliśmy być.
Wytłumaczyłam małemu, że musi pójść z panem, który mu da taką fajną maseczkę do oddychania a później zobaczy się z mamusią. Anestezjolog również z super podejściem wziął Igorka na ręce i poszli na sale operacyjną a ja w tym momencie zalałam się łzami ;( Sama operacja trwała dość krótko jakieś 20 minut ale dla mnie trwało to wiecznie ;( Po pół godz wyszła pani laryngolog, która poinformowała mnie, że operacja się udała teraz trwa wybudzanie a synka ciężko było wybudzić :( Synek ze względu na niedosłuch miał również założony drenaż do ucha.
Po paru minutach od wyjścia z sali operacyjnej pani doktor przywieźli wybudzonego (na półprzytomnego) synka i podłączyli pod kroplówkę. Anestezjolog poinformował mnie, że może Igorkowi lecieć krew z nosa lub może wymiotować krwią (podczas operacji mógł trochę połknąć krwi). Trzymałam go za rączkę i tak zasnął i spał 3 godziny! :) Obok chłopczyk (7 lat) gorzej to zniósł bo bardzo dużo wymiotował.
Po 3 godzinach synek się obudził miał strasznie ochrypnięty głos i był zmęczony. Oczywiście miał zakaz wstawania. Po troszeczkę mógł próbować pić wodę (jeżeli nie wymiotował po wodzie to już mógł sobie pic). Po jakimś czasie powoli mógł usiąść
Zalecenie lekarza to odpoczynek, jak najmniej wysiłku (U Nas wyglądało to tak, że w łóżku oglądał bajki, grał, malował itd..) a jedzenie lekkie i zimne (żadnych gorących i ciepłych dań i napojów)
W razie bólu to środki przeciwbólowe u Nas takiej potrzeby nie było. Igor przeszedł to bardzo łagodnie.
A teraz trochę o efektach...
Pierwszej nocy nasłuchiwałam czy synek chrapie i byłam szczerze rozczarowana bo chrapał jak zawsze..
Nasłuchiwałam co noc.. i było nadal tak samo..
Aż w końcu pewnej nocy aż chodziłam sprawdzać czy oddycha ładnie spał, nie chrapał i nie budził się jak zawsze 5-6 razy.. Przespał całą noc :)
Po kontroli okazało się, że słuch jest w normie :)
Do tej pory przeziębienia przechodzi łagodnie, nie miał jeszcze antybiotyku :)
Wymowa się poprawiła w 100 %.
Jestem bardzo zadowolona z tej operacji. Jutro idziemy na kontrole, ale ja widzę i słyszę, że jest super :) Wiem, że jest to bardzo stresująca operacja (jak każda) ale dla mnie było warto!
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie odpowiem z chęcią!
Czytaj dalej »
Migdałki powinno się usuwać wtedy kiedy stanowią one źródło infekcji.
Może opowiem jak to było u Nas..
Nasz synek Igorek cały czas miał zatkany nosek, przez co bardzo często budził się w nocy (do 5-6 razy w nocy), bardzo głośno chrapał (jak stary chłop) i zaczynały się w nocy bezdechy trwające nawet kilkanaście sekund :( Igor nie chciał jeść, zaczął gorzej mówić..
Pediatra skierowała Nas do laryngologa no i wtedy zaczęły się poszukiwanie tej najlepszej. Po kilku dniach znaleźliśmy bardzo fajną panią laryngolog dziecięcą, która ma świetne podejście do dzieci:) Igorek dał się zbadać i zaraz po tym przeszliśmy badanie słuchu (Do ucha pani przybliżała takie małe ''grzybki'', trwało to naprawdę krótko i bezboleśnie). Niestety po badaniu wyszło, że Igor ma niedosłuch na jedno ucho (Przyrośnięty migdałek gardłowy zatyka część trąbki słuchowej, a wtedy do ucha środkowego nie docierają kolejne porcje świeżego powietrza i gdy to trwa zbyt długo to w uchu gromadzi się płyn). Co 2 tyg mieliśmy przedmuchiwanie ucha.. Czyli pani laryngolog wsadzała taką gruszkę do noska i wtedy kazała mówić ''kukułka'' czy ''kotek'' i naciskała grusze, powietrze przelatywało przez nosek i wychodziło uchem (wtedy synek przez chwile słyszał bardzo głośno)
Nie było to za przyjemne ale synek nie płakał przy tym. Po każdym takim przedmuchiwaniu miał badanie słuchu niestety nie polepszało się więc trzeba było zapisać się do wycięcia tego nieszczęsnego migdałka. Zaczęły się poszukiwania szpitala gdzie zrobią to najlepiej. Wiele rozmów przeprowadziłam z mamami, które chodziły do tej samej pani laryngolog co my i zachwalały ją, że również dobrze wycina migdałki więc zapisaliśmy się na operację nie do szpitala tylko do Centrum Medycznego (zabiegi jednodniowe). Dostaliśmy kartkę jakie badania mamy zrobić przed zabiegiem (w szpitalu robią na miejscu ale wtedy trzeba leżeć jakieś 3 dni a my badania zrobiliśmy prywatnie (koszt około 100 zł) i wyszliśmy tego samego dnia) Badania, które należało zrobić to grupa krwi, krzepliwość krwi, morfologia i analiza moczu. Przed zabiegiem jeszcze synek musiał przyjmować Vitacon (jest to witamina K) i jeszcze coś (jak sobie przypomnę to napiszę).
03.03.2014 roku w dzień 1 urodzin Naszego drugiego synka miała odbyć się operacja. Dziecko musi być całkiem zdrowe. W Centrum Medycznym mieliśmy być o 8 rano (od Nas jest około 70 km więc wstaliśmy dość wcześnie). Dziecko nie może nic jeść ani pić (u Nas z jedzeniem nie było problemu gorzej z piciem ale daliśmy radę). Ach mieliśmy ze sobą wziąć pidżamkę, kapcie, kopie wyników badań i misiaczka ulubionego do przytulania :) (My wzięliśmy jeszcze książkę do czytania :) )
Tu Nasz dzielny pacjent przed operacją :**
Byliśmy pierwsi (Nasz Igorek był najmłodszy (3,5 lat) a kolejność była od najmłodszego dzieciaczka)
Strasznie się stresowaliśmy bo ani przy usypianiu ani przy wybudzaniu nie mogliśmy być.
Wytłumaczyłam małemu, że musi pójść z panem, który mu da taką fajną maseczkę do oddychania a później zobaczy się z mamusią. Anestezjolog również z super podejściem wziął Igorka na ręce i poszli na sale operacyjną a ja w tym momencie zalałam się łzami ;( Sama operacja trwała dość krótko jakieś 20 minut ale dla mnie trwało to wiecznie ;( Po pół godz wyszła pani laryngolog, która poinformowała mnie, że operacja się udała teraz trwa wybudzanie a synka ciężko było wybudzić :( Synek ze względu na niedosłuch miał również założony drenaż do ucha.
Po paru minutach od wyjścia z sali operacyjnej pani doktor przywieźli wybudzonego (na półprzytomnego) synka i podłączyli pod kroplówkę. Anestezjolog poinformował mnie, że może Igorkowi lecieć krew z nosa lub może wymiotować krwią (podczas operacji mógł trochę połknąć krwi). Trzymałam go za rączkę i tak zasnął i spał 3 godziny! :) Obok chłopczyk (7 lat) gorzej to zniósł bo bardzo dużo wymiotował.
Po 3 godzinach synek się obudził miał strasznie ochrypnięty głos i był zmęczony. Oczywiście miał zakaz wstawania. Po troszeczkę mógł próbować pić wodę (jeżeli nie wymiotował po wodzie to już mógł sobie pic). Po jakimś czasie powoli mógł usiąść
Tak wyglądał po operacji :) w lewej rączce miał welfron, który był założony po uśpieniu.
Później zmieniłam się z mężem, który z niecierpliwością czekał na dole. Niestety przy synku mogło być tylko jedno z rodziców.
Ja sobie poszłam na kawę (choć nie pije była mi bardzo potrzebna) a Igor przy tatusiu stawał na nóżki. O 15 wracaliśmy do domu. Przez drogę powrotną synek spał.
W domku zjadł jogurt i poszedł spać. Spał z Nami bo wolałam mieć go przy sobie.Zalecenie lekarza to odpoczynek, jak najmniej wysiłku (U Nas wyglądało to tak, że w łóżku oglądał bajki, grał, malował itd..) a jedzenie lekkie i zimne (żadnych gorących i ciepłych dań i napojów)
W razie bólu to środki przeciwbólowe u Nas takiej potrzeby nie było. Igor przeszedł to bardzo łagodnie.
A teraz trochę o efektach...
Pierwszej nocy nasłuchiwałam czy synek chrapie i byłam szczerze rozczarowana bo chrapał jak zawsze..
Nasłuchiwałam co noc.. i było nadal tak samo..
Aż w końcu pewnej nocy aż chodziłam sprawdzać czy oddycha ładnie spał, nie chrapał i nie budził się jak zawsze 5-6 razy.. Przespał całą noc :)
Po kontroli okazało się, że słuch jest w normie :)
Do tej pory przeziębienia przechodzi łagodnie, nie miał jeszcze antybiotyku :)
Wymowa się poprawiła w 100 %.
Jestem bardzo zadowolona z tej operacji. Jutro idziemy na kontrole, ale ja widzę i słyszę, że jest super :) Wiem, że jest to bardzo stresująca operacja (jak każda) ale dla mnie było warto!
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie odpowiem z chęcią!